Kolejny rok z szafą kapsułową: podsumowanie i refleksje
Budowanie dobrze skrojonej szafy kapsułowej to proces, który może potrwać nawet kilka lat. Tak przynajmniej było w moim przypadku, a i tak uważam, że nie osiągnęłam jeszcze linii mety.
Dziś przychodzę do Was z kolejnym podsumowaniem i kilkoma radami, które sama stosuję.
Lubię modę, lubię mieć wybór oraz nie ukrywam, że nie mogłabym być skrajną minimalistką jeśli chodzi o ubrania. Nie wyznaję zasady, że idealna szafa kapsułowa powinna mieć określoną liczbę elementów, i że na pewno musi zawierać konkretne rzeczy wymienione w poradnikach. Są osoby, które dobrze się czują w stonowanych kolorach, a są i takie, które nie wyobrażają sobie życia bez turkusowej koszuli w niebieskie kwiaty. Idealna szafa kapsułowa to dla mnie taka, która daje nam radość i sprawia, że znika to przysłowiowe poczucie: “nie mam się w co ubrać”.
Na pewno bazowe kolory i kroje pomagają na początek stworzyć pewną bazę ale z czasem każdy z nas może bawić się modą i dodawać do swojej “capsule wardrobe” ubrania, które są swego rodzaju perełkami.
Jedyne co na pewno mogę potwierdzić, to to, że ograniczenie ilości ubrań przyniosło u mnie pozytywne skutki. Moje ubrania mieszczą się w zasadzie w niewielkiej szafie IKEA Pax (a właściwie w jednej części - drugą zajmuje mój Mąż) i są podzielone na 4 strefy:
- górna półka: ubrania sezonowe i torebki
- pierwszy wieszak: koszule, marynarki, t-shirty, sukienki i długie spódnice
- drugi wieszak: spodnie, krótkie spódnice
- dolna półka: buty
Płaszcze, kurtki i odzież sportową przechowuję w innej szafie - zajmują one sporo miejsca, dlatego wydzieliliśmy w mieszkaniu oddzielną przestrzeń na tego typu ubrania.
Poza tym, od dłuższego czasu trzymam się pewnych zasad i reguł, które pomagają mi budować spójną garderobę, w której wszystko do siebie pasuje, a która nie rujnuje mojego domowego budżetu.
Porządki i przegląd szafy
Raz na miesiąc przeglądam zawartość mojej szafy, sprawdzam, czy ubrania są w dobrym stanie, które trzeba podreperować, a które wymienić. Dzięki temu zawsze wiem, co mam w szafie i na nowo odkrywam zapomniane ubrania. Ja akurat bardzo lubię ten proces, sprawia mi on przyjemność i to takie moje małe “zboczenie” ;) Nie musicie robić tego tak często jak ja, niemniej bardzo polecam Wam tę czynność, gdyż to ona pozwala na względny reaserch.
Selekcja.
Dzięki temu, że na bieżąco przeglądam stan garderoby, wiem, w których ubraniach chodzę najczęściej, a które już trochę się „kurzą”. Wiadomo bowiem, że z czasem jakieś ubrania przestają nam się podobać lub po prostu z nich “wyrastamy”. Ja jestem już właściwie na tym etapie, że mam w szafie tylko te elementy, które realnie uwielbiam. Jeśli jednak masz jakąś koszulę, bluzkę, spodnie, które już niekoniecznie na Ciebie pasują, to najwyższy czas powiedzieć „żegnaj”. Ubrania można sprzedać, podarować komuś z rodziny lub oddać do specjalnego kontenera. Nie trzymajcie w swoich szafach ubrań, które nie sprawiają Wam radości. Nie ma sensu chomikować ciuchów a’la “a może jeszcze kiedyś się przyda”. Zazwyczaj jest tak, że takie ubrania tylko zabierają Wam miejsce a pewnie nigdy już ich nie założycie.
Określenie własnego stylu i dbanie o spójność
Gdy już zrobicie gruntowne porządki warto przeanalizować to, co zostało w Waszej szafie. Będą to zapewne ubrania, które najczęściej nosicie. Ja właśnie takim sposobem doszłam do wniosku, że nie wyobrażam sobie garderoby bez oversizowych koszul, wygodnych jeansów, marynarek i bazowych t-shirtów. Nie inwestuję w chwilowe trendy, gdyż zazwyczaj szybko mi się nudziły. Poza tym na przesztreni lat pozbywał się prawie wszystkich ubrań ze sztucznych materiałów. Staram się, by to, co na siebie zakładam, było wykonane z naturalnych tkanin z niewielką ilością domieszek.
Baza ubraniowa i uniform
Mam zdefinowaną pewną bazę, która zawsze musi się znaleźć w mojej szafie: dobrze skrojone jeansy (z prostą nogawką, bez przetarć), marynarka (najlepiej delikatnie oversizowa, dwurządowa, w stonowanym kolorze), oversiozwa koszula, jednokolorowy t-shirt (biały, czarny, beżowy), mokasyny, skórzana torebka na ramię, złoty zegarek, wełniany płaszcz, beżowy trencz.
Mam też określony swego rodzaju uniform, czyli stylizację składającą się z konretnych elementów, w której czuje się najlepiej. Gdy zatem muszę szybko włożyć coś na siebie, to zazwyczaj sięgam właśnie po taki konkretny zestaw.
Rozsądne zakupy i trzymanie się listy
Staram się rozsądnie wydawać moje pieniądze. Ubrania to nie jest dla mnie produkt pierwszej potrzeby. Od kilkunastu miesięcy bardzo skrupulatnie planuję miesięczne budżety: wyznaczam sobie cele i trzymam się pewnych wytycznych.
Zaraz po wypłacie, dzielę całą kwotę na pewne sektory: życie codzienne, rachunki, wydatki firmowe, oszczędności, poduszka finansowa, itp. Pieniądze na ubrania znajdują się zazwyczaj na samym dole listy i to nie w każdym miesiącu. Poza tym odzież kupuję głównie w second handach (Olx, Vinted). A jeśli już muszę kupić coś nowego, to staram się zrobić dokładny reaserch i kupić coś, co w 100% spełni moje wygórowane oczekiwania. Szkoda mi kasy na ciuchy, który są słabej jakości i które przetrwają co najwyżej jedno pranie.
Trzymam się też zasady “wieszaków” . Mam ich w szafie określoną ilość i nie kupuję nowych ubrań, jeśli najpierw nie sprzedam czegoś, co może już nie sprawia mi tyle radości ( lub jeśli po prostu coś się wysłużyło). Tak było w przypadku białej koszuli i białych t-shirtów. Przez dłuższy czas próbowałam szukać zastępstw w second handach ale gdy nie znalazłam tego, czego szukałam, to w końcu zainwestowałam w produkty od polskich producentów.
Spisanie wszystkich ubrań ( ja polecam notes lub Trello) wraz z cenami, markami i czasem, kiedy je się kupiło.
Rada dla “hardcorów”. Lubię mieć spisane wszystkie moje ubrania. Wówczas mam kontrolę nad procesem ewentualnej reklamacji oraz wiem, ile pieniędzy wydaję w danym roku na ubrania.
Zdjęcia.
Dzięki Instagramowi i blogowi widzę, jak wiele różnych stylizacji mogę stworzyć z ubrań, które już mam. Mój profil stał się dla mnie swego rodzaju ściągą i pamiętnikiem, który zawiera moje ulubione codzienne stylówki ☺
Dodatki
Biała koszula, jeansy, trampki, fajna torebka, ulubiony zegarek i delikatna biżuteria. Dodatki potrafią podkręcić niejedną prostą stylizację, dlatego nie bagatelizuję ich. Mam w szafie kilka torebek, o które dbam i które nie tylko pełnią rolę praktyczną (noszą niezbędne drobiazgi) ale i wykańczają moje stylówki. Podobnie jest z butami. Lubię mieć wybór w tej kwestii.
Diabeł tkwi w szczegółach
Muszę przyznać, że idea capsule wardrobe nauczyła mnie szacunku dla ubrań oraz swego rodzaju pedantyzmu. Staram się by moje koszule były zawsze wyprasowane i gotowe do działania. Buty zawsze wyczyszczone, z wymienionymi fleczkami. Im mniej mam ubrań, tym łatwiej mi o nie dbać. Poza tym mam małą szafę, więc siłą rzeczy muszę kontrolować ilość elementów. Staram się bowiem tak przechowywać wszystkie moje ubrania, by zawsze mieć je na oku. Dlatego większość rzeczy wisi na wieszakach.
Na tym kończę moje podsumowanie:) Mam nadzieję, że tych kilka rad i "tipów" pomoże i Wam zapanować nad chaosem w swoich szafach. A jeśli jesteście już w gronie entuzjastów idei szafy kapsułowej, to przybijam Wam wirtualną piątkę!
Miłęgo dnia:)