Moja lista ulubionych seriali #1 kobieco, obyczajowo, dramatycznie...
Ten wpis miał powstać już wieki temu... no ale może i dobrze się stało, gdyż moja lista powiększyła się o kilka bardzo ciekawych tytułów. Postanowiłam podzielić ulubione seriale gatunkowo i subiektywnie opisać, co sprawiło, iż mam je gdzieś z tyłu głowy.
Nie ukrywam, że wraz z chłopakiem oglądamy dużo... może i czasem za dużo (zwłaszcza, ze odbija się to kosztem nieprzeczytanych książek), niemniej mały ekran od zawsze kojarzył mi się z chwilą spokoju. Odcinek serialu (albo dwa, czasem trzy:P) wieczorową porą to luksus i relaks, na którym pozwalam sobie w ciągu tygodnia.
A zatem bez przydługich wstępów: na pierwszy ogień seriale dramatyczne, obyczajowe, psychologiczne. Nie jestem ich wielką fanką, ale poniższe tytuły uważam za godne uwagi a czas spędzony z nimi za całkiem udany.
Gypsy
Piękna Naomi Watts (i stylowa: uwielbiam te jej kreacje i poczucie smaku) w roli terapeutki, która nadmiernie angażuje się w problemy swoich podopiecznych. I choć zapewne wyczytacie w Internetach wiele opinii w stylu: "nijaki", "przegadany", "główna bohaterka jest zdrowo porąbana".. to mi ten tytuł badzo przypadł do gustu. Lubię jak akcja rozwija się powoli, niespiesznie, gdy zamiast elektryzującej fabuły reżyster skupia się na psychice bohaterów i portretuje ich z prerspektywy ich skrzywień i problemów.
Jean Holloway sama dokładnie nie wie czego chce, podobnie zresztą jak jej mąż (równie pociągajacy Billy Crudup). Jej wybory, kłamstewka i intrygi doprowadzją do (nie)zaskakującego finału, który mam wrażenie aż prosi się o pozostawienie go w jednosezonowej formie.
The Affair
I od razu zaznaczę: pierwszy i drugi sezon. Opowieść o rozkładzie małżeństwa, fascynacji, cielesności, o radzeniu sobie z traumą oraz o "wakacyjnym" romansie. Największą zaletą tego serialu jest jego dwubiegunowość. Każdy odcinek podzielony jest na dwie części: pewnien epizod, historia opowiedziana jest zawsze z kilku perspektyw. Widzimy dokładnie jak różnią się te przekazy i jak odmienne mogą być poszczególne interpretacje. I choć niektóre postaci są irytujące i momentami przerysowane, to całość zlepia się w ciekawą i spójną całość. A żeby nie było zbyt banalnie: oprócz ckliwego romansidła, mamy jeszcze tajemnicze morderstwo: w podejrzanych okolicznościach ginie bowiem szwagier głównej bohaterki (którego wykonanie "House of the Rising Sun" powala na kolana...)
Big Little Lies (Wielkie Kłamstewka)
I znów psychologiczny serial z morderstwem w tle. W obsadzie takie nazwiska jak Nicole Kidman, Reese Witherspoon, Laura Dern czy Alexander Skarsgård. Akcja rozgrywa się w malowniczmym kalifornijskim miasteczku Monterey (polecam włączyć obrazy z Google Grafika - jeśli obsada Was nie przekonała, to te widoki ehh...), w którym życie trzech pięnych, bogatych i "szczęśliwych" kobiet zakłóca pojawienie się tajemniczej i skrytej Jane Chapman. Z biegiem odcinków okazuje się, że idylla i sielanka to tylko pozory. Co mnie urzekło w tym serialu? Przede wszystkim same postaci: dobrze skrojone, barwne, świetnie zagrane. Do tego absolutnie zapierające dech zdjęcia, całkiem ciekawa fabuła i świadomość, że to tylko jeden sezon:)
The Good Doctor
Twórca Dr. Housa oddaje skalpel młodemu autystycznemu chirurgowi, który próbuje odnaleźć się w codziennej rzeczywistości. Świetny Freddie Highmore udźwignął ciężar tej roli i trzeba przyznać, że jest niezwykle przekonujący. I choć momentami serial jest dość naiwny i ocieka medycznym science-fiction, to nie można mu odmówić poczucia humoru, rewelacyjnej ścieżki dźwiękowej i ... przystojnych lekarzy. Dr. House to to nie jest, ale jeśli ktoś lubi seriale o medykach, to będzie zadowolny.
Billions
Rzecz grubszego kalibru. Jeden z tych seriali, które pochłoneliśmy w kilka dni. Fabuła po samym opisie nie zachęca: "Prokurator próbuje złapać na oszustwie króla funduszy zabezpieczających.", ale jakże to mylne stwierdzenie. W serialu dzieje się dużo i dobrze. Postaci są świetnie zarysowane (zwłaszcza dwaj główni bohaterowie), finansowy bełkot nie przeszkadza i jest w miarę zrozumiały a na Maggie Siff można by patrzeć ... dla samego patrzenia. Aż szkoda, że serial zakończył się po dwóch sezonach, bo czuję lekki niedosyt.
Opowieści podręcznej
Nie czytałam samej książki, ale serial to moje odkrycie zeszłego roku. Zwłaszcza jeśli chodzi o wizualną oprawę. Czerwone kaptury zniewolonych konkubin mocno odcinają się od szarej nieco apokaliptycznej wizji rzeczywistości. Jedno co mogę napisać na pewno: daje do myślenia. Eteryczna Elisabeth Moss doskonale oddała targającą nią walkę i sprzeczności. Antyutopia, która wydaje się przerażająco aktualna i wcale nie tak abstrakcyjna.
To tyle na dziś. W następnym poście z tej serii przekażę Wam moją listę historycznych tytułów i tych z pogranicza akcji i science-fiction.
- Kadry z seriali pochodzą z portalu Filmweb.