Powitajcie Jirę!
To nie przypadek, że jedna z kategorii poświęcona w całości została pewnej małej kotce. Wymarzony "egzotyk" pojawił się u nas pół roku temu i dziś nie wyobrażam sobie porannego wstawania bez cichego miauczenia dopominającego się codziennej dawki "miziania" (no dobra, wiem, że chodzi jej głównie o jedzenie, ale nadal chcę się oszukiwać:P)
Uwielbiam zwierzęta, w sumie to wszelakiej maści i wielkości. Gdybym posiadała odpowiednie warunki pewnie otaczałaby mnie zgraja mopsów, koszatniczek i innych futrzaków;) Jako jednak, że nasze mieszkanie do ogromnych nie należy, zdecydowaliśmy się, iż najlepszym kompromisem dla wszystkich będzie właśnie kocur.
Nie zastanawiałam się długo nad wyborem rasem. Początkowo rozkochały mnie w sobie misiowate brytyjczyki i byłam skłonna zakupić niebieskiego kocura, który dumnie paradowałby po swoich włościach. Pamiętam jednak, iż kiedyś przez przypadek trafiłam na stronę p. Marty Borkowkiej z hodowlii Sepis i ... wpadałam. Od tamtej pory pozostałam wierna perskim egzotykom, które ujęły mnie swoim temperamentem, płaskim pyszczkiem i "wielkim okiem". Być może ktoś uzna to za snobizm, wszak schroniska są niestety przepełnione biednym kocurkami. Ja jednak wiedziałam, że w tej kwestii zdania nie zmienię:)
I tak od paru miesięcy jest z nami Jira:) postanowiłam poświęcić jej miejsce na blogu i opisywać jak wygląda opieka nad tą rasą.