Dostaję od Was sporo wiadomości na Instagramie odnośnie budowania spójnej garderoby i wyzwania "7 ubrań w 7 dni". Cieszę się, że spotkało się z jakimkolwiek zainteresowaniem i że śledzicie moje poczynania w tej materii;)
Sama lubię tego typu wpisy i często zaglądam na blogi Doroty i Kasi.
Postanowiłam, że raz w miesiącu będę narzucała sobie takie ścisłe ramy i kontynuowała ten eksperyment.

Przed wyzwaniem zawsze sprawdzam pogodę oraz plan tygodnia.
Na ten tydzień wybrałam następujące ubrania:

Koszule

koszule
Biała koszula Bon Prix
Czarna oversizowa koszula Pull&Bear z wiskozy
Bladoróżowa koszula Rubin (prezent od Mamy)

  • Jak już kiedyś wspomniałam mam słabość do tego elementu garderoby. Koszule noszę prawie codziennie i wcale nie zniechęca mnie perspektywna popołudnia z żelazkiem ;)
    Jako że najwięcej koszul mam w kolorze białym i to chyba je noszę najczęściej, to niestety ale musiałam się pożegnać z dwoma egzemplarzami, które zakupiłam niegdyś w second handzie,a które zwyczajnie się wysłużyły. Ich miejsce zajęła bardzo ładna biała bluzka z czarnymi guzikami z przewiewnej wiskozy ze sklepu Bon Prix. Jako że czekam właśnie na kolejną przesyłkę z tej strony, to w następnym wpisie podsumuję moje zakupy i napiszę Wam kilka słów o tym sklepie;)

T-shirt i marynarka

7ubranw7dni
Czarny oversizowy t-shirt Zara
Marynarka Massimo Dutti

Spodnie

spodnie
Czarne spodnie z wysokim stanem Benetton
Mom-jeans Big Star

trencz
Całość dopełniają buty oraz wiosenny trencz z grubszego materiału, który świetnie sprawadza się podczas rześkich poranków.

Wszystkie zestawy będą pojawiać się na moim Instagramie. Jeśli i Wy macie ochotę dołączyć do wyzwania, to publikuąc na social media swoje stylówki, oznacznie mnie, a z chęcią udostepnię Wasze poczyniania:)


W drugiej części wpisu chciałam poruszyć temat wiosennych porządków w szafie.
Pierwsze ciepłe miesiące zachęcają nas do gruntownych zmian i organizowania naszej przestrzeni na nowo. Sadzimy kwiaty, sprzatamy mieszkania i balkony.
Zazwyczaj większość z nas zagląda też do swoich szaf i z żałosnym westchnieniem stwierdza, iż znów wiosenna garderoba nie spełania naszych oczekiwań.
I tu po raz kolejny wyłania się przewaga a właściwie zaleta szafy kapsułowej. Jeśli posiadamy tylko ubrania, które lubimy i które możemy niejako nosić przez cały rok, to wiosenne zakupy będę tylko przyjemnością i nie zrujnują naszego portfela.
Mniejsza ilość ubrań powoduje niejako że może i szybciej się zużywają ale za to dbamy o nie bardziej. Buty zanosimy do szewca, płaszcze oddajemy do czyszczenia, wełniane swetry traktujemy golarką. Przynajmniej tak jest w moim przypadku. Co więcej, łatwiej jest podczas takich sezonowych przeglądów podjąć decyzję, czy dana rzecz spełniła moje oczekiwania.
Podczas tegorocznego przeglądu i po tygodniowej "majówce" doszłam do wniosku na przykład, że brakuje mi już bazowych koszulek i że najwyższy czas sprzedać nienoszoną katanę, którą otrzymałam kiedyś w prezencie, gdyż nie sprawdziła się podczas chłodniejszych dni (a taki był jej cel). Muszę także w końcu zainwestować w dobrej jakości odzież outdoorową oraz sportową, gdyż czeka nas kilka intensywnych wypraw.
Cieszę się, że udało mi się w jakimś stopniu przezwyciężyć potrzebę ciągłego kupowania ubrań, które "wpadną mi w oko". Obecnie staram się przeznaczać pieniądze na rzeczy, których brakuje mi w szafie i które niejako dopełniają całość.
A jak wygląda to u Was? ;)