Cześć! Dziś wracam do Was z moją aktualną sytuacją w garderobie na sezon jesienno-zimowy. Zaszło w niej trochę zmian, gdyż w tym roku przeszłam lekką transformację mojego stylu, ale o tym napiszę następnym razem :)
Celowo użyłam sformułowania "jesienno-zimowa", gdyż postanowiłam nie rozdzielać tych pór roku, ponieważ w zasadzie zmieniają się tylko okrycia wierzchnie i buty.
Nie będzie to gotowy przewodnik pt." Jak powinna wyglądać Twoja jesienno-zimowa szafa", gdyż uważam, że jest kwestia bardzo indywidualna, ale napiszę Wam, czym się kierowałam, kompletując moją garderobę obecnie. Zatem, bez zbędnego filozofowania, zapraszam do lektury :)
Ogólne zasady i wyznaczniki (słowa klucze)
Jak już wspomniałam, mój styl nieco się zmienia, odchodzę bowiem od klasyki, elegancji i skrajnego minimalizmu na rzecz wygody z elementami stylu boho. Moje główne cele i słowa klucze to: naturalne kolory, luźne formy, wygoda, miękkość, ciepłe odcienie, modowe smaczki (u mnie to dodanie takich akcesoriów jak kapelusz).
Mam już zbudowaną solidną podstawę, na którą składają się moje ulubione bazowe elementy takie jak: dopasowane body z ciekawym dekoltem oraz bluzki. W zależności od nastroju i zakresu obowiązków, dobieram do nich marynarkę lub sweter/kardigan oraz wygodne spodnie lub szorty. Całość dopełniają buty dostosowane do pogody, akcesoria takie jak, ciepły szalik oraz torebka. Wszystko to składa się na pojęcie modowego uniformu, o którym wspomniałam Wam już parokrotnie. Dla niektórych będzie to dopasowana sukienka, ramoneska i Martensy, a dla innych wełniany garnitur, buty na obcasie i czerwona szminka.
Przede wszystkim... CIEPŁO!
Z wiekiem coraz bardziej doceniam komfort cieplny i to przyjemne uczucie otulenia, jakie daje GOLF. Po latach uprzedzeń w końcu przekonałam się do tego typu swetrów i mam obecnie w szafie dwa egzemplarze wykonane z mieszanki merino z kaszmirem. Ten skład gwarantuje mi brak uczucia drapania. Ważne jest dla mnie to, by część przy szyi nie była opinająca. Tego wciąż nie mogę przeboleć ;)
Poza tym, jesień i zima to pewnie dla wszystkich czas, w którym z nutką ekscytacji wyciągamy z szafy wełniane swetry i kardigany. Ja mam ich całą kolekcję i każdy noszę z przyjemnością. Głównym wyznacznikiem jest dla mnie oczywiście skład: nie toleruję akrylu i innych sztucznych materiałów w przeważającej większości.Co więcej, przekonałam się, że mam nawet swoje ulubione rodzaje wełny a należą do nich merino, kaszmir, alpaka i moher - te ostatnie najlepiej w jakiejś domieszce, gdyż solo potrafią nieco drapać.
W tym roku udało mi się nawet spełnić małe modowe marzenie i dorwałam na Vinted przepiękny kardigan francuskiej marki Sezane. Zakupiłam model Barry a na mojej liście jest jeszcze Gaspard w kolorze karmelowym. Już miałam zamówić nowy ale stwerdziłam, że poczekam aż pojawi się możliwość zakupu z drugiej ręki:)
Okrycia wierzchnie, czyli co noszę, by nie zmarznąć.
Kolejnym aspektem są dla mnie okrycia wierzchnie. W tym roku zminimalizowałam moją kolekcję do:
- karmelowego trencza z More More
- skórzanej ramoneski z drugiej ręki
- wełnianej parki Pro-be, którą mam już kilka lat
- krótkiego wełnianego płaszczyka z Mango (kupiony na Vinted)
- wełnianego płaszcza BeSmart o szlafrokowym kroju (prezent w ramach współpracy)
- puchowej długiej kurtki na duże mrozy kupionej dwa lata temu na OLX
Jeśli zaś chodzi o dolne części garderoby, to jesienią i zimą sięgam po spodnie z grubszej bawełny lub moje niezawdone połączenie: grube rajstopy + szorty/spódniczka mini + kozaki. Paradoksalnie to właśnie podczas niższych temperatur częściej sięgam po miniówkę :) Długi płaszcz zapewnia mi dodatkowe ciepło a ocieplane wysokie buty sprawiają, że jest to dla mnie bardzo wygodny uniform.
Jak zauważycie w lookbooku nie chowam na dno szafy jasnych spodni, wręcz przeciwnie. Jeśli aura jest sprzyjająca (czytaj: nie pada deszcz tworzący brudne kałuże) to sięgam po nie bardzo chętnie.
Obuwie
W tej kwestii zdecydowanie nie jestem minimalistką:) Lubię mieć obuwie dopasowane do stylizacji oraz warunków pogodowych. Sięgam po modele ze skóry, mam także skarpetowe botki marki Vivaia, które zostały wykonane m.in. z wełny. Są bardzo ciepłe, pięknie opinają łydki i do tego są wodoodporne!
Nie wyobrażam sobie mojej kolekcji bez pary kaloszy oraz ocieplanych wysokich kozaków. Mój model pochodzi ze sklepu Botimo i bardzo go Wam polecam, bo to kozaki do zadań specjalnych:) Nie ślizgają się na lodzie, są ocieplane ale o dziwo gdy siedzę w nich w biurze to nie mam uczucia przegrzania.
W zeszłym roku kupiłam na Vinted pierwsze śniegowce EMU i zakochałam się w tym modelu. To zaprawdę ultraciepłe buty i genialnie sprawdzają się podczas mroźnych poranków, gdy trzeba poczekać dłużej na przystanku. W tym roku dostałam w prezencie nowy egzemplarz :)
Akcesoria
Jako że jestem posiadaczką niesfornych loków (dziewczyny z lokami wiedzą ile czasu zajmuje ich stylizacja), to gdy robi się naprawdę zimno musiałam upychać je pod czapkami, co zwykle kończyło się fryzurą "na garnek". W tym sezonie mam zamiar przetestować wełniany kapturek, który nie dociska tak włosów, więc jest szansa, że fryzura pozostanie względnie nietknięta a uszy nie zmarzną. Poza tym mam zawsze w pogotowiu mój kaszmirowy szal, który dostałam 6 lat temu w prezencie od męża oraz wełniane rękawiczki Tartan i Wełna.