Od jakiegoś czasu planuję mały remont sypialni, choć słowo "remont" to chyba za dużo powiedziane;) W planach mam wymianę sofy Beddinge na prawilne dwuosobowe łóżko z porządnym materacem. Kusi mnie też nowe oświetlenie, półka nad ramą łóżka i jakaś ciekawa narzuta. Jako że pojemna przesuwna szafa całkowicie spełnia swoją rolę, postanowiłam ją tylko nieco odświeżyć.
Okleina od razu została odrzucona, gdyż nie mam takich umiejętności, by przykleić ją na cokolwiek bez uniknięcia tysiąca bąbli. A zatem farba.
Oparłam się wszelkim radom typu : "Masz ciemny pokój, pomaluj wszystko na biało" i padło na matową czerń.
O dziwo ten kolor wcale nie przytłoczył wnętrza, wręcz przeciwnie nadał mu charakteru - przynajmniej w moim mniemaniu.
Matowa czerń ładnie komponuje się z ciepłym brązem, gdyż ranty i listwy zostały oszczędzone:)
Co ciekawe, farba której użyłam, nie wymagała podkładu, ścierania płyty papierem ściernym czy innych zabiegów. Oddtłuściłam jedynie całą powierzchnię płynem do mycia szyb i pokryłam całość dwoma warstwami farby.
Jakiej farby użyć do malowania płyty mdf?
Początkowo planowałam zakup emalii Dulux Rapidry, ale niestety nie udało mi się jej kupić w Leroy Merlin. Uprzejmy Pan w sklepie doradził mi emulsje marki Luxens i muszę przyznać, iż się nie zawiodłam. Farba ładnie kryje, choć dopiero za drugą warstwą (po pierwszej byłam lekko przerażona, na szczęście specyfik bardzo szybko schnie - ok 30 minut - i dość błyskawicznie pokryłam mebel po raz drugi).
Dość długo zastanawiam się, czy wybrać wariant mat czy satyna. Ostatecznie jednak padło na matowy odcień, który nie jest aż tak czarny i przypomina trochę kolor jednej ze ścian.
Do malowania użyłam wałka malarskiego z gąbczastym wałkiem i małego pędzelka do wykończenia newralgicznych punktów.
Najbardziej pracochłonnym momentem jest zawsze oklejanie i zabezpieczanie podłogi przed zachlapaniem, na szczęście farba nie ma tendencji do ucieczki z wałka i równomiernie rozprowadzona zostaje tylko na malowanej powierzchni (a nie na podłodze).
Dodam, że całość zajęła mi około 3 godzin (wraz ze sprzątaniem, czekaniem, oklejaniem, etc).
Kupiłam 2 puszki farby (2x 0,5 litra) i do pomalowania szafy, komody i małej drabinki z Ikei wykorzystałam półtorej puszki farby, myślę, że ok 0,7 litra emulsji.
Przy okazji "oberwało" się też małej komodzie z Ikei, która od dawna prosiła się o remodeling;)
Mam nadzieję, ze już wkrótce będę mogła pokazać Wam całość mojej metamorfozy, a na razie zostawiam Was ze zdjęciami szafy:) Ku inspiracji;)