Chyba nie muszę nikomu uzmysławiać, że rok 2020 nie należał do najbardziej udanych w historii świata i naszego kraju. Pożary w Australii, pandemia, sytuacja polityczna w Polsce, protesty oraz coraz częściej dobiegające sygnały o szkodliwości wpływu fast fashion na nasze środowisko naturalne, mocno wpłynęły (i pewnie wpłyną) na moje codzienne decyzje. Coraz mi bliżej w stronę umiaru i swego rodzaju minimalizmu, gdyż powinniśmy zdawać sobie sprawę, że tylko ten UMIAR może nas jeszcze uratować. Wiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, ale czuję, że jestem na dobrej drodze.
W dzisiejszym poście chciałbym niejako podsumować ten kończący się rok i poczynić pewne postanowienia, których mam zamiar dotrzymać, zwłaszcza w dziedzinie szeroko pojętej mody. Ale zbędnych wstępów (i tak nie mam pomysłu na to, być "lać wodę dalej":P), do brzegu...
_________________________________________________________
Zakupy z drugiej ręki: second handy i Vinted
Zdaje sobie sprawę, że buszowanie po lumpeksach w poszukiwaniu kaszmirów za 5 zł, to nie każdego bajka. Mnie jednak zakupy w second handach wyciszają i sprawiają niejako przyjemność: pewnie dlatego, że nigdy nie wiadomo, co można w nich znaleźć. W tym roku nie byłam jakąś stałą bywalczynią ze względu na pandemię, za to odkryłam aplikację Vinted, o zgrozo;) Już od dłuższego czasu staram się kupować ubrania dobrej jakości z naturalnych materiałów. I choć starałam się jak mogłam ograniczać zakupy w sieciówkach, to wciąż mam słabość do estetyki Massimo Dutti. Postanowiłam jednak nie nabijać już więcej kabzy grupie Inditex i od przyszłego roku nałożyłam sobie niejako zakaz kupowania nowych ubrań w jakichkolwiek dużych sieciówkach, zwłaszcza tej grupy. Wyjątkiem będzie zapewne właśnie Vinted, na którym można kupić niezniszczone ubrania z drugiego obiegu, nawet niszowych marek.
W ogóle mam taki plan, aby 90% moich przyszłych zakupów odzieżowych była z drugiej ręki. Przeglądając Olx, Vinted, second handy online czy te stacjonarne, dochodzę do wniosku, że przy odrobinie cierpliwości można stworzyć uniwersalną, wysokiej jakości szafę kapsułową, która posłuży nam przez wiele sezonów.
W tym roku zdałam sobie sprawę, że nie muszę mieć ubrań na każdą okazję i nie mam potrzeby biernego odtwarzania list "must-have" innych blogerek czy moich modowych guru. Dokładnie przyjrzałam się zawartości mojej szafy i stopniowo wyczyściłam ją z wszelkich poliestrów i innych sztucznych materiałów, które najzwyczajniej mi nie służą. Wiem już za to, w czym czuję się dobrze, jakie fasony komplementują moją sylwetkę, po które kolory sięgam najczęściej i jakie materiały sprawdzają się w codziennym użytkowaniu.
Jeśli już miałam ochotę na jakiś modowy eksperyment (kuloty), to najpierw szukałam odpowiedników z lumpeksach. I taki zabieg polecam każdemu.
Mam nadzieję, że rok 2021 będzie dla mnie czasem dalszych udanych łupów #zdrugiejszafy.
Etyczna modna i polskie marki
W dobie pandemii bardzo popularny stał się hasztag #wspieramp, który zachęcał do kupowania ubrań i innych przedmiotów od polskich producentów. Coraz uważniej przyglądałam się polskim markom, zwłaszcza tym mniejszym, które oferują produkty wysokiej jakości. Jakiś czas temu odkryłam także ciekawy podcast Katarzyny Zajączkowskiej "Odpowiedzialna moda", który niejako potwierdził moje obawy i przypuszczenia, że znane duże sieciówki w znacznym stopniu przyczyniają się do destrukcji naszego środowiska naturalnego. Te miliony koszulek z poliestru, który rozkłada się kilkaset lat, a którego tak trudno zrecyklingować, musiały w końcu zapełnić nasze wysypiska śmieci. O całym trendzie fast fashion możecie posłuchać sobie właśnie w wyżej wspomnianym medium. To właśnie ten podcast finalnie uzmysłowił mi fakt, że etycznie uszyte ubrania muszą mieć swoją cenę. Jeszcze nie tak dawno grubą przesadą wydawał mi się fakt, że zwykły t-shirt może kosztować 150 zł. Obecnie mam już inne zdanie, co wiąże się z kolejnym noworocznym postanowieniem. Zwracać bardzo szczególną uwagę na to, co na siebie wkładam. Zdrowo się odżywiam, stosuję naturalne kosmetyki, dlaczego więc nie zadbać także o to, jakie materiały dotykają moją skórę.
Ktoś zaraz mógłby powiedzieć, że przecież te ceny w etycznych sklepach są jakieś z kosmosu, że 500 zł za sukienkę, 400 zł za koszulę? Hę?! Tak, zdaję sobie sprawę, że jakość musi kosztować. Zresztą nikt nie każe Wam co miesiąc kupować nowego t-shirtu. Mam też wrażenie, jeśli więcej zapłacimy za daną rzecz, to bardziej o nią dbamy, przynajmniej ja tak mam. Poza tym zakup wymarzonej sukienki czy bluzki, na którą odkładaliśmy kilka miesięcy sprawi nam o wiele większą i dłuższą przyjemność, bo będzie temu towarzyszyło uczucie odroczonej gratyfikacji. Twierdzisz, że nie stać Cię na produkty od etycznych marek? A czy naszą planetę stać na tony odzieżowych śmieci?
Homewear
Izolacja, siedzenie i praca z domu uzmysłowiły mi także, jak ważny jest komfort ubrań noszonych "po domu". Zazwyczaj ograniczałam się do starej wymiętej koszulki i poplamionych spodni. W końcu jednak zrobiłam porządki w szufladzie, kupiłam na Vinted piękną piżamkę od polskiej marki oraz kapcie z naturalnych materiałów. Dostałam też w prezencie świetną bluzę dresową. Póki co, donaszam także ubrania, które bardzo rzadko nosiłam, gdy wychodziłam jeszcze z domu. Trochę jeszcze pracy przede mną w tej materii, ale mam w planach stworzyć taką domową kapsułę, która sprawi, że także i w ubraniach po domu będę czuła się zmotywowana i względnie ogarnięta :)
Na dziś koniec, bo coś czuję, że ten artykuł mógłby być bardzo długi;) Podsumowując, oto moje modowe plany na przyszły rok:
- ograniczyć kupowanie ubrań w dużych sieciówkach do zera!
- jeśli już zamarzy mi się kolejna rzecz z Massimo Dutti, to niech to będzie ubranie kupione z drugiej ręki
- w ogóle chciałbym ograniczyć kupowanie ubrań do niezbędnego minimum. Lubię modę i kompletowanie spójnych stylizacji, ale to nie powód, by zagracać swoją szafę
- bazowe ubrania, takie jak t-shirty, bielizna, itp. chciałbym kupować od polskich lub etycznych marek, które zwracają uwagę na pozyskiwanie materiałów ze sprawdzonych źródeł