Dokładnie rok temu opublikowałam artykuł, w którym po raz pierwszy wzięłam pod lupę obuwie w mojej szafie. Muszę przyznać, że buty to właśnie najbardziej problematyczny element w mojej garderobie. Mam bardzo "wymagające" stopy a i same firmy produktują towary gorszej jakości (przynajmniej w moim przekonaniu), przez co trudno mi trafić na obuwnicze "ideały". A to jest coś nie tak z rozmiarem (ja się pytam, kiedy się urodzi człowiek, który ujednolici tę rozmiarówkę?), a to znów obcierają jak diabły po czasie, innym razem niszczą się od samego patrzenia. A dodam, że staram się kupować buty tylko i wyłącznie ze skóry naturalnej (inwestuję w jakość? hmm...)
Dlatego po raz kolejny publikuję artykuł, w którym pokazuję Wam zawartość mojej szafki na buty, gdyż od zeszłego roku trochę się zmieniło.
Zacznę jednak od par, które są już ze mną dłużej niż jeden sezon.
Adidasy Reebook
To chyba jeden z moich najlepszy zakupów ever. Wygodne adidasy marki Reebook o klasycznym kroju. "Przechodziłam" w nich niejedną wycieczkę (nawet w górach) i wciąż uważam, że to najwygodniejsze buty, jakie mam w szafie. Co prawda ich świetność i dobry wygląd trochę już przygasły i to chyba ich ostatni sezon, ale mam nadzieję, że wytrzymają jeszcze jedną wiosnę:)
Beżowe czółenka Sala
Daję im kolejną szansę. Nie przepadam za szpilkami, ale te są wyjątkowo wygodne. I choć pewnie nie założę ich na co dzień, to pewnie latem uratują jakąś letnią elegancką stylizację.
Trampki Converse
W sumie to powinny znaleźć się w dziale nowości, bo ostatecznie poprzedni model okazał się za mały i wymieniłam je na inny kolor. I choć do dziś żałuję, że jednak nie zdecydowałam się na białe, to trampki noszę wiosną wyjątkowo często, bo czuję, że mentalnie odejmują mi parę lat :D
Mokasyny 7mil
Bardzo wygodne, z miękkiej skóry i ładnym szpicem. Idealne do czarnych rurek. Kupiłam je w zeszłym roku i nadal są w stanie idealnym, mimo iż chodziłam w nich dość często.
Baleriny CCC
Tegoroczna nowość w mojej szafie. Zakup czarnych balerin "chodził" za mną od dawna i choć nie są to do końca buty, które gdzieś tam sobie wymarzyłam, to ich wygląd i kształ tak mnie uwiódł, iż nie mogłam się im oprzeć. Są jeszcze dość sztywne, ale mam nadzieję, że po "rozchodzeniu" posłużą mi długo, a to dlatego, iż mają wymienny fleczek.
Eleganckie szpiki
Zakładam je może dwa, trzy razy w roku, ale wychodzę z założenia, iż po prostu trzeba je mieć. I tyle w temacie. W sumie to powinny znaleźć się na początku listy, gdyż są już ze mną ponad 5 lat.
Espadryle Deichmann
Espadryle kupione w zeszłym roku. Uratowały mi zeszłoroczny wakacyjny wyjazd, gdyż są bardzo wygodne i przewiewne. O dziwo sprawdzają się nawet w bardzo gorące dni, mimo iż sa dośc "masywne" jak na ten typ obuwia.
Sandałki Lidl (Esmara)
Sandałki, które dostałam od Mamy. Mają już chyba z 3 lata ale wciąż dobrze mi służą.
Sandałki Sala
Eleganckie letnie sandałki, których sporo się naszukałam. Chodzę w nich latem do pracy, choć nie są to pewnie najzdrowsze buty dla moich stóp ze względu na dość słabą przyczepnosć obuwia do stopy;)
Tak na dzień dzisiejszy przedstawia się moja kolekcja:) W sumie 9 par butów na sezon wiosna lato. Nie wiem czy to dużo czy mało. Ja uważam, że nie ma co wyliczać i się licytować, po prostu każdy powinien posiadać tyle par butów ile potrzebuje. Jeśli kochacie szpiliki i chcecie je mieć w każdym kolorze: proszę bardzo!
Mam też takie poczucie, że wiosną i latem lubię mieć większy wybór. Zima to dla mnie czas ciepłych botków i kaloszy, ale letnie miesiące są momentem, kiedy mam ochotę trochę zaszaleć.
Na mojej liście zakupowej na następne miesiące zapisałam sobie trzy propozycje, by w pełni "zapełnić" outfitowe luki;) Ale nie ukrywam, że to raczej zakupowe zachcianki, bo i bez tych modeli radzę sobie świetnie.
Moje Reebooki już naprawdę lata świetności mają za sobą, dlatego muszę rozejrzeć się za wygodnymi białymi (a może czarnymi?) adidasami. Nie jest to co prawda zakup "must have" ale wolę mieć już sprecyzowaną wizję, w razie gdyby moja jedyna para uległa totalnemu zniszczeniu;)
Od paru sezonów bezskutecznie próbuję kupić też wygodne czółenka w szpic na słupku. Póki co wszystkie bitwy przegrałam ale wojna wciaż trwa :D
W zeszłym roku kupłam jedną parę mokasynów ale popełniłam ten błąd, że zdecydowałam się na skórę licową. Suma summarum buty mnie obcierały, zwłaszcza podczas upałów, dlatego ostatecznie trafiły do chemicznego czyszczenia i na olx. Być może w tym roku zdecyduję się na model z zamszu, który mam wrażenie trochę lepiej znosi wysokie temperatury.
Szafa kapsułowa to nie zbiór dokładnie wyliczonych co do sztuki rzeczy. To garderoba, która składa się z ubrań i butów, które nosimy i lubimy. W których czujemy się dobrze, które są wygodne, komfortowe, zgodne z naszym stylem i dopasowane do trybu życia. Ta idea nauczyła mnie, że nie warto marnować miejsca w szafie na ubrania "bylejakie", takie, które trzymamy gdzieś skitrane w kartonach i które pewnie nigdy nie ujrzą światła dziennego. To samo tyczy się butów. Staram się nie gromadzić niepotrzebnie obuwia, które nie spełnia moich oczekiwań. Zakupowe porażki trafiją się zawsze, wówczas próbuję po prostu odsprzedać komuś innemu, o ile oczywiście buty są w nienagannym stanie.
Dajcie znać jak u Was wygląda kompletowanie idealnie "skrojonej" szafy i bez jakiego typu obuwia nie wypobrażacie sobie egzystencji?:)