Trzy razy (albo 5 :P) do roku robię gruntowny przegląd szafy: zadaję sobie wówczas bardzo ważne pytania, w stylu: czy dana rzecz wprawia moje serce w szybszy rytm, czy wciąż dobrze się czuję w tych jeansach, czy nie pora przypadkiem wymienić spranego t-shirtu? Bardzo skrupulatnie podchodzę do kwestii inwentaryzacji mojej garderoby. Mimo iż podczas pandemii większość czasu spędziłam na home office, to raz na jakiś czas przymierzałam moje ubrania, by przekonać się, czy wciąż je uwielbiam. Konto na Instagramie było dodatkową motywacją, gdyż na bieżąco dodawałam stylizacje, w których czułam się najlepiej.
Poza tym, marzec to dla nie czas małego detoksu zakupowego, nie zamierzam bowiem przez najbliższy czas wydawać pieniędzy na zakupy odzieżowe. Wyjątkiem są jedynie współprace z markami, ale na te godzę się dość rzadko.
Przyszedł zatem czas na małe podsumowanie. Stwierdziłam, że zbiorę w punkty najważniejsze przemyślenia dotyczącego mojego stylu, które zebrałam w 2020 roku. Uważam, że tego typu refleksje to świetny sposób, by uniknąć późniejszych złych wyborów. Zanim dodam coś do mojej szafy, tworzę konkretną wish-listę, która jest efektem kilkunastu miesięcy obserwacji.
Ogólne wnioski
- Mniej znaczy więcej: także jeśli chodzi o kolory. Zauważyłam, że zdecydowanie lepiej czuję się w zestawach, w których dominuje jeden kolor, a maksymalnie dwa go uzupełniają (np. w dodatkach). Polubiłam "total looki", gdyż mam wówczas wrażenie, że łatwiej jest mi stworzyć spójną i stylową całość.
- W dalszym ciągu najchętniej sięgam po neutralne kolory: biel, czerń, szarość, beż, granat. Z printów wybieram najczęściej paski, gdyż uważam, że mają w sobie "francuski szyk".
- Fason ma ogromne znaczenie: do tej pory myślałam, że nie lubię sukienek, a tymczasem w zeszłe lato odkryłam swój krój i na nowo zakochałam się w zwiewności i kobiecości tego elementu garderoby.
- Drażniące elementy: zanotowałam sobie, że nie do końca sprawdzały się w mojej szafie wiskozowe koszule z kieszeniami na piersiach, bo nie potrafiłam ich dobrze wyprasować. Okazało się także, że len nie jest dla mnie najlepszym materiałem jeśli chodzi o marynarki - i tu znów powraca kwestia prasowania.
- Wygodna para ciemnych jeansów skinny - to właśnie po takie spodnie najczęściej sięgałam zimą, gdyż najłatwiej było mi je włożyć w kalosze czy botki. Także ja nie uśmiercam tego fasonu, w dalszym ciągu doceniam jego praktyczne (i modelujące) aspekty.
Marynarki podstawą mojego stylu
Moja miłość do marynarek wciąż jest silna. To element po który sięgam najczęściej, daje mi on poczucie ogłady i pasuje do wielu stylizacji. Noszę je zarówno do jeansów, jak i eleganckich spodni.
- Jeśli chodzi o kolory, to stawiam na neutralne barwy: szarość, czerń, brązy i biel.
- Najlepiej sprawdzają mi się wełniane żakiety z Massimo Dutti. Lubię, gdy moje marynarki są dłuższe, delikatnie luźniejsze ale wciąż dopasowane (ma to jakiś sens?:D).
- Mam obecnie w mojej szafie 3 marynarki, które zostają ze mną na kolejne lata.
- Biała lniana marynarka Mango musi znaleźć innego właściciela, gdyż podczas zakupu nie zauważyłam ,że ma poliestrową podszewkę. A że ja niestety dość mocno się pocę, to jest to element, który na ten moment mi przeszkadza. Poza tym zauważyłam, że niespecjalnie podoba mi się lniana struktura materiału. O ile wełna sprawdza się genialnie, o tyle len już niekoniecznie. Przynajmniej w moim odczuciu. Plan jest taki, by znaleźć idealną białą (najlepiej dwurzędową) marynarkę z lepszego materiału: może z bawełny?
- Wciąż także szukam wymarzonej czarnej dwurzędowej marynarki. Próbowałam "nasycić" się jednym egzemplarzem kupionym na OLX, ale okazała się niestety zbyt oversizowa. "Chorowałam" na taką z Massimo, ale może dam szansę jakiejś polskiej marce :) Choć ten zakup odłożę w czasie, gdyż może się okazać, ze moja ciemnografitowa marynarka w zupełni mi wystarczy.
- Aby dopełnić moją paletę kolorystyczną szukam także wełnianej marynarki w kratę. Miałam kiedyś jedną z H&M i bardzo ją lubiłam:) Wciąż łudzę się, że znajdę idealny egzemplarz z drugiej ręki.
Poniżej kilka moich ulubionych stylizacji z wykorzystaniem marynarek, które na 100% zostają ze mną na dłużej. Wszystkie pochodzą ze sklepu Massimo Dutti i kupiłam je na Vinted lub OLX.
Jeansy
Zaraz po marynarkach to moje must-have. Już wielokrotnie wspominałam, że lubię je mieć w kilku kolorach i fasonach. Jako że mam dość luźny dress code w pracy, to jeansy mogę nosić praktycznie codziennie.
- W dalszym ciągu lubię krój dopasowanych rurek:) zwłaszcza zimą, gdy mogę włożyć je w botki czy kalosze. Poza tym fajnie wyglądają do oversizowych koszul czy swetrów. Mam obecnie świetną parę z Cross Jeans oraz czarny model z Zary, który kupiłam na Vinted jako używane. I niestety ta para idzie w tym roku do wymiany, gdyż już dość mocno widać na nich piętno czasu. Nie mam zamiaru jednak ich wyrzucać, gdyż dożyją swych dni w moim domu rodzinnym, gdzie wykorzystam je jako "roboczą" parę po domu:)
- Bardziej dopasowana wersja mom-jeans. Mam obecnie jedną parę Levi's 501 oraz wygodniejszy model z Mango (kupiłam je na Vinted, miały być szare ale wyszło jak wyszło:P). I na tym chyba poprzestanę :) Coś czuję, że Levi'sy posłużą mi lata, a ten model jeansów noszę głównie wiosną, gdy mogę do nich założyć mokasyny.
- W dalszym ciągu szukam także idealnej pary białych jeansów. Chciałabym aby były w stylu kultowych 501, gdyż akurat nie przepadam za białymi rurkami.
Spodnie
Ma w szafie kilka par świetnych spodni, które wprowadzają trochę powiewu świeżości do mojego stylu. Oto moje sprawdzone modele:
- Wełniane spodnie z wysokim stanem, na kant. Długie oraz w kroju 7/8. Mam dwie pary z Massimo i muszę przyznać, że nie są to najbardziej seksowne modele :D Mój mąż ich szerze nienawidzi, ale ja mam do nich słabość, Uważam, że świetnie wyglądają z obszernymi koszulami i skórzanym paskiem <3 Noszę je głównie do mokasynów i czółenek.
- Beżowe spodnie. W zeszłym roku odkryłam beż na nowo i przepadłam. Mam obecnie 3 pary jasnych spodni w tym odcieniu, z czego jedna para z Mango zapewne nie przetrzyma kolejnego sezonu, co utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że chyba czas dać sobie spokój z sieciówkami:)
- Kuloty. Nie sądziłam, że tak bardzo polubię ten model spodni. Można je nosić właściwie przez cały rok, wyglądają bardzo stylowo i pasują do wielu stylizacji:) Moja para jest z Massimo Dutti i wykonana jest z mieszanki cupro i wiskozy, dzięki czemu ma fajną lejącą strukturę.
- Brakuje mi w szafie ładnej pary cygaretek lub spodni typu palazzo. Ale tutaj akurat nie mam ciśnienia, gdyż do tej pory jakość sobie radziłam :) Niemniej mam je na liście i być może kiedyś zapoluję.
Bazowe t-shirty i bluzki
Idealne pod marynarkę. I chyba tyle, bo bazowe koszulki noszę właściwie głównie w połączeniu z żakietami. Przekonałam się, że najlepiej czuję się w takich z dekoltem w serek. Stawiam głównie na bawełnę lub tencell (lyocell,cupro lub wiskozę - choć tej nie lubię prasować). Jakiś czas temu odkryłam, że idealny t-shirt szyje polska marka Ansin. Mam od nich także cieliste podkoszulki oraz czarny top z podszewką.
- Podsumowując, na ten moment mam wystarczającą ilość bazowych koszulek w kolorze białym, czarnym i beżowym.
- Brakuje mi jedynie fajnego t-shirtu lub bluzki w paski, gdyż mój model z Tatuum, który ma już 4 lata, jest dość mocno wysłużony.
- myślę też nad zakupem jakiejś bardziej wyjściowej bluzki, która wyglądałaby trochę mniej "casualowo" niż zwykły t-shirt. Może coś z domieszką jedwabiu lub kaszmiru? Na razie nie mam jeszcze sprecyzowanych planów w tym zakresie.
Koszule
Jeśli nie t-shirt i marynarka to ... koszula. Pod tym względem jestem dość nudna. Mam świetną kolekcję pięknych bluzek, które w całości pochodzą z drugiej ręki:) Zawsze powtarzam, że akurat koszule to element, który najłatwiej znaleźć w lumpeksie. Jeśli macie swoje ulubione marki, to warto zajrzeć na Vinted, Allegro lub Olx.
- Ja wybieram głównie modele z bawełny, bez wzorów, w oversizowym rozmiarze.
- Bardzo lubię także inne naturalne materiały, takie jak jedwab czy len. Tego typu koszule także staram się kupować z drugiej ręki, gdyż ich cena jest o wiele korzystniejsza.
- Jeśli chodzi o kolory to znów NUDA: biel, błękit, czerń, beże oraz ...pudrowy róż :)
Sukienki
Zawsze myślałam, że nie jestem typem "sukienkowej" dziewczyny. Okazuje się jednak, że wszystko zależy od fasonu. Ciągnie mnie chyba w stronę "babcinej" elegancji, gdyż odkryłam w zeszłym roku mój krój <3 Długość za kolano, dekolt w serek, wiązana w pasie :) Najlepiej z dobrej jakości wiskozy lub tencellu. Mam jeden egzemplarz z Medicine, który jest po prostu obłędny, niestety jakość pozostawia wiele do życzenia :( Mam porównanie, gdyż w tym roku wygrałam w konkursie ML Projekt piękną suknię z wiskozy i wykonanie jest o niebo lepsze. Obszycia, nici, materiał.. warto zwracać uwagę na takie aspekty, jeśli chcemy by dana rzecz służyłam na dłużej.
- Może uda mi się w tym roku dodać jeszcze jedną sukienkę, tym razem może w kolorze beżu lub błękitu?
Przy okazji sukienek poruszę jeszcze temat spódnic. Do tej pory nie znalazłam jeszcze idealnego modelu, który rozkochałby mnie w sobie. Przypuszczałam, że problem także może tkwić w doborze fasonu. Póki co nie miałam okazji przymierzyć żadnej ciekawej, ale może uda mi się w tym roku znaleźć coś z drugiej ręki na przetestowanie.
Swetry i bluzy
Kto nie lubi swetrów i nie ma ich w szafie całej kolekcji, ten niech pierwszy rzuci kamieniem... no dobra, akurat ja w tym temacie nie mogę nazwać się "maksymalistą". Tak naprawdę to przez całą zeszłą zimę przechodziłam w tym jednym kardiganie z The Clue, który dostałam w prezencie urodzinowym:) Poza tym na spacery ubierałam także ciepłą bluzę z kapturem. Jeśli chodzi o swetry to chyba najbliżej mi do kardiganów i bardzo cieniutkich sweterków, które mogłabym włożyć pod marynarkę.
Obuwie
Jeśli chodzi o buty, to w dalszym ciągu stawiam na klasyki. Akurat nie lubię zimy pod tym względem, bo chodzę praktycznie tylko w trzech parach: botkach, ocieplanych workerach i kaloszach.
Na nadchodzące ciepłe sezony wyciągnęłam już z szafy moje ukochane mokasyny i trampki. Brakuje mi w szafie jeszcze jakieś pary ładnych czółenek lub balerin na obcasie w jaśniejszym kolorze, ale może uda mi się coś znaleźć z drugiej ręki. Jeśli nie, to faworytem jest model Hestia marki NoeVision, o której pisałam Wam jakiś czas temu przy okazji tematu butów w szafie kapsułowej.
Wish-lista i plany na przyszły rok
- W dalszym ciągu trzymam się sprawdzonych modeli, fasonów i kolorów. Cieszę się z faktu, że po tylu latach mój styl się mniej więcej wyklarował i wiem już w czym czuję się dobrze:) A to połowa sukcesu!
- W dalszym ciągu chcę unikać sieciówek i wspierać polskie etyczne marki.
- Moja miłość do ubrań z lumpeksów wciąż jest trwała i tutaj również zamierzam trzymać się tego kursu i zachęcać Was do zakupów z drugiej ręki.
- Trzymać się wyznaczonej wish-listy i nie kupować pod wpływem impulsu czy chwilowej zachcianki.
Uff, jeśli dotrwaliście do końca, to bardzo Wam dziękuję. To znaczy, że pewnie jesteście takimi samymi "modowymi" świrami jak ja :D A tymczasem, życzę Wam miłego dnia i dajcie znać w komentarzach lub na Instagramie, jakie są Wasze przemyślenia w tej kwestii. Rok 2020 zmienił Wasze podeście do mody i zakupów?