Muszę przyznać, że moja szafa kapsułowa jest właściwie całoroczna i niewiele mam ubrań, które chowam na dno szafy w sezonie jesienno-zimowym. Letnie buty, cienkie lniane koszule i spodnie, spodenki i sukienka - to właściwie wszystko, co ściągnęłam z wieszaków i schowałam do oddzielnego pudła. Wyciągnęłam za to rzeczy, które na pewno przydadzą mi się w najbliższych miesiącach, a z których nie korzystałam w sezonie letnim. Dzisiejszy wpis będzie właśnie o takich elementach, które ratują mnie z chłodne dni. Zapraszam.

Okrycia wierzchnie w mojej szafie kapsułowej

p-aszczbezowy

Dwa lata temu zminimalizowałam ilość kurtek i płaszczy w mojej szafie. W 2018 zainwestowałam w porządny wełniany płaszcz, a rok później dokupiłam puchową zimową kurtkę. Brakowało mi jednak przejściowego okrycia, gdyż mój egzemplarz z Pro-be jest naprawdę bardzo ciepły. Udało mi się w tym roku znaleźć na Vinted piękny wełniany płaszczyk z limitowanej kolekcji Reserved. Jest na tyle duży iż ze spokojem zmieszczę pod nim ulubione swetry i marynarki, a na tyle cienki, bym nie spociła się w cieplejsze jesienne dni.

p-aszczmaya
Jeśli zaś chodzi o wspomniane okrycia, to przy okazji mam dla Was recenzję wełnianego płaszcza od polskiej marki Pro-be.
Mój model to Maya, wersja najbardziej ocieplana, 80% wełny, 20% polamid, wkład ocieplajacy to 100% wełna a podszewka jest z wiskozy.
Kupiłam go w 2018 roku, zatem płaszcz będzie mi już służył trzeci sezon.
I gdybym ponownie miała kupić jakis nowy egzemplarz, to pewnie znów wróciłabym do tego sklepu, a to pewnie najlepsza rekomendacja :) To najcieplejszy płaszcz jaki kiedykolwiek miałam. Jest dość długi (mam 168 cm wzrostu) i na tyle dopasowany, że mogę zmieścić pod niego marynarkę (ja mam rozmiar M). Splot jest solidny i co ciekawe, jeszcze ani razu nie musiałam go odkulkowywać :) Początkowo denerwowały mnie trochę kieszenie, bo wolę takie bardziej na bok niż od góry, ale z czasem stwierdziłam, że ma to swoje plusy (nic tak łatwo nam z tej kieszeni nie wypadnie). Poleciłam tę markę żonie mojego kuzyna, która kupiła sobie inny model, i także jest bardzo zadowolna :)
Cenowo nie jest to najtańsza półka (ale tez bez przesady, moim zdaniem niektóre sieciówki oferują cieńsze płaszcze za większe pieniądze) ale uważam, że to była bardzo dobra inwestycja. Naprawdę próbowałam się doszukać jakichś wad ale przyznam szczerze, że nie znalazłam :)
Co więcej, na stronie możecie wybrać rodzaj ocieplenia oraz wymiar długości rękawów.
Także jeśli planujecie zakupić jakiś nowy ciepły płaszcz, to mogę Wam polecić tę markę.

plaszcze

Bluzki i swetry

Nie jestem jakąś wielką fanką grubych mięsistych swetrów. Mam chyba 3 egzemplarze ale noszę je właściwie tylko pod domu do legginsów. Na co dzień wybieram zazwyczaj cieńsze, kaszmirowe swetreki w typie bluzek, które mogę swobodnie zmieścić pod marynarką. Większość z mojej kolekcji pochodzi z second handów. I jak mantrę powtarzam zdanie, że świetnej jakości wełniane i kaszmirowe swetry znajdziecie właśnie w lumpksach :) Być może w tym roku spróbuję się w końcu przekonać do jakiegoś cienkiego golfa. Bardzo podoba mi się bowiem połączenie tego typu elementu garderoby z marynarką.

bluzki

Podkoszulki

Zarówno jesienią, jak i zimą nie rezygnuję z moich oversizowych koszul. Jest jednak pewien warunek:) Nigdy nie zapominam o podkoszulce. Do tej pory używałam głównie bawełnianych koszulek na ramiączkach, ale w tym roku dzięki uprzejmości marki Ansin, mogłam przetestować ich cieliste topy. I muszę przyznać, że koszulki z mikormodalu zdecydowanie lepiej sprawdzają się na co dzień. Przede wszystkim dzięki odpowiedniej cyrkulacji, nie pocę się w nich tak, jak w bawełnianych odpowiednikach. Top Miss Mellow jest bardzo wygodny, ładnie przylega do sylwetki i jest niczym druga skóra. Świetnie sprawdzi się jako “podkład” pod swetrem, bluzką, koszulą czy golfem.
Na stronie marki znajdziecie także podkoszulki dla mężczyzn, topy na ramiączkach oraz basicowe koszulki z dekoltem w serek.

podkoszulka2

podkoszulka

Marynarki

marynakrki2

Marynarki to zdecydowanie mój ukochany element garderoby. Mam już kilka pięknych egzemplarzy ale marzy mi się jeszcze czarny dwurzędowy blazer, który jest na mojej wish-liście już od kilku lat. A że obiecałam sobie, że kupię go z drugiej ręki, to póki co dzielnie czatuję :) Nie mam problemu z tym, by nosić żakiety pod płaszczem, wcale nie czuję się skrępowana i nie ukrywam, że jesienią i zimą to mój najczęstszy "outfitowy" wybór: wygodne jeansy, t-shirt lub cienki kaszmirowy sweterek i marynarka.

buty

Jeśli chodzi o buty, to przyznam, że nie przepadam jakoś bardzo za tym “botkowo-kozakowym” okresem. Zdecydowanie bardziej wolę mokasyny i odsłonięte kostki. No ale wiadomo, zimą raczej nie mam zwyczaju paradować z “gołymi” nogami (brrr..). Nigdy nie zapominam o ciepłych skarpetkach lub grubszych podkolanówkach.
Jeśli zaś chodzi o same fasony to od dobrych kilku lat wybieram głównie botki na grubszym słupku w noskiem w szpic, wygodne workery i kalosze. Mam też jedną parę wysokich kozaków za kolano, ale nie ukrywam, że noszę je właściwie tylko na specjalne okazje.

szaliczapka

We wpisie z jesienno-zimowymi niezbędnikami nie mogło zabraknąć takich akcesoriów jak czapka i szalik. Kilka lat temu dostałam od Męża piękny kaszmirowy szal i muszę przyznać, że odkąd go mam, to sięgam po niego zdecydowanie najczęściej. Dwa lata temu dokupiłam sobie pasującą czapkę i tak właściwie, to by było na tyle jeśli chodzi o tego typu dodatki. W tym roku miałam zamiar skompletować sobie szary komplet ale póki co nie znalazłam jeszcze godnych następców.
Mój szal pochodzi z Zary, zaś czapka kupiona została na Allegro.

Tak prezentuje się lista moich jesienno-zimowych niezbędników. A Wy? Bez czego nie wyobrażacie sobie swojej garderoby w tym sezonie?