Sezon jesienno-zimowy rozpoczęłam w tym roku powrotem do pracy zdalnej, na co nie narzekam, bo wstawanie o 4:50 i przedzieranie się na drugi koniec miasta nie należą do moich ulubionych czynności, gdy za oknem prawie przez cały czas panują albo egipskie ciemności, albo depresyjna szarówka.
W tym roku postanowiłam, że zadbam o higienę pracy w domu (skoro najprawdopodobniej mam w nim spędzić następne 4 miesiące) i wypracowałam sobie poranną rutynę.
Dzień rozpoczynam zazwyczaj około 6.50, zmierzam prosto do łazienki, by oczyścić twarz oraz nałożyć delikatny makijaż (zazwyczaj krem SPF od Resibo, rozświetlacz, przeczesanie brwi i odrobina maskary). Następnie ukradkiem zabieram z sypialni przygotowane wieczorem ubrania (staram się nie obudzić męża, który wstaje nieco później). Włączam komputer, przygotowuję miksturę z domowej konfitury cytrynowej, miodu i kurkumy, małe śniadanie i 20 minut później jestem gotowa, by na dobre zakopać się w skrzynce mailowej i Photoshopie. Ale do brzegu :) Dziś chciałabym poruszyć temat ubrań po domu i tego, jak ten ubiór wpływa na moją produktywność i samopoczucie. Pokaże Wam także elementy mojej szafy, które sprawdzają mi się w takiej sytuacji.
Już w zeszłym roku obiecałam sobie, że koniec z wyciągniętymi dresami i wysłużonymi koszulkami. Miałam wrażenie, że poplamione, stare ubrania, które codziennie na siebie wkładam po przyjściu z pracy (lub podczas pracy, gdy większość czasu spędzałam w mieszkaniu) nie wpływały zbyt pozytywnie na mój nastrój. Stworzyłam sobie zatem domową szafę kapsułową, czyli kilka praktycznych zestawów, w których czuję się wygodnie, które dają mi poczucie względnego ogarnięcia i w których nie wstyd otworzyć drzwi kurierowi :)
Tak jak i w przypadku innych ubrań, zwracam uwagę, by wykonane były z naturalnych, oddychających tkanin. Zainwestowałam także w prosty bawełniany fartuch, który zakładam podczas gotowania, by trwale nie pobrudzić ulubionej bluzki sosem pomidorowym czy kurkumą.
Lniane kimono polskiej marki Fika-Brand
Jednym z elementów mojej domowej kapsuły jest to piękne lniane kimono polskiej marki Fika, z którą miałam przyjemność współpracować. W ramach kolaboracji otrzymałam właśnie to cudo ze zdjęć - na które miałam "ochotę" już od dłuższego czasu (a wszystko za sprawą Instagrama i kilkunastu zapisanych zdjęć dziewczyn, które latem śmigały w takich kimonowych sukienkach). Odkryłam w tym roku na nowo zakładkowe kroje, kimona i szlafrokowe wiązania. Lubię bowiem wszelkie dekolty w serek i podkreśloną talię. Nic więc dziwnego, że długie kimono, które latem można nosić jako sukienkę, a zimą jako szlafrok po domu, tak przypadło mi do gustu.
Kimono jest w uniwersalnym rozmiarze, dzięki szerokim rękawom oraz troczkom, można je dopasować do dowolnego typu sylwetki. Wykonane w 100% z miękkiego lnu, posiada kieszenie oraz dodatkowy pasek, którym można obwiązać się w talii. Obecnie dostępne jest w aż sześciu kolorach.
Bardzo rzadko kupuję nowe ubrania (zazwyczaj głównym moim źródłem jest Vinted lub lumpkesy), prawie całkowicie wyeliminowałam zakupy z sieciówek, jedne na co czasem się decyduję to właśnie projekty od niewielkich polskich pracowni. Cieszę się, że coraz więcej naszych rodzimych firm odkrywa cudowne właściwości lnu, konopii czy organicznej bawełny. Polecam Wam zatem zajrzeć na stronę Fiki, gdyż znajdziecie tam nie tylko lniane kimona, czy koszule, ale także spodnie, sukienki czy też dresy z certyfikowanej bawełny.
Na stronie marki możemy przeczytać m.in, iż:
Nasza kolekcja tworzona jest w małej pracowni krawieckiej pod Wrocławiem, dzięki czemu spod rąk pań krawcowych wychodzą dopracowane w najmniejszym szczególe, unikatowe produkty.
... które mają nam służyć przez długie lata. I bardzo szanuję takie podejście. Mam nadzieję, że moje kimono okaże się właśnie takim produktem i że będę mogła się nim cieszyć przez następne kilkaście sezonów, zarówno letnich, jak i "grzewczych" :)
Moja domowa szafa kapsułowa
A oto elementy mojej domowej szafy kapsułowej:
- czarne dresy polskiej marki More Moi, które mam już kilka miesięcy. Niesamowicie wygodne i trwałe. Wykonane w 70% z wiskozy i polamidu.
- szare legginsy kupione na Zalando - nieustannie w użyciu, gdyż używam ich także podczas ćwiczeń
- długi bawełniany kardigan kupiony w lumpeksie w zeszłym roku
- szary bawełniany kardigan na guziki polskiej marki SBFL (planuję o nim osobny wpis)
- cielisty i biały top na ramiączkach. Świetnej jakości basici szyje także polska marka Ansin - polecam zajrzeć :)
- lniane beżowe kimono Osnowa
- lniane długie kimono Fika
- ciepłe kapcie Vanuba
- skórzane klapki Lasocki
Taki zestaw daje mi multum możliwości. Mogę dowolnie miksować te rzeczy i wciąż czuć się w nich "stylowo" i komfortowo:)